Apple dla burżuazji?
Do tej pory sprzęty firmy Apple nie należały do najtańszych. Wydanie trzech bądź czterech tysięcy złotych na nowy smartfon dla wielu osób było zbyt dużym wydatkiem. Od wyłożenia całej kwoty ratowały nas systemy ratalne oraz operatorzy komórkowi, którzy często po zawyżonej cenie sprzedawali nam nowy smartfon wraz z abonamentem. Dziś jednak na tamte czasy możemy popatrzeć z łezką w oku. Dlaczego? Wszystko zaczęło się od premiery nowych MacBooków Air oraz Pro z procesorem M2. Było to w czerwcu tego roku. Sprzęt wniósł wiele nowości, aczkolwiek jego cena była adekwatna do nowinek. Za podstawową wersję MacBooka Air trzeba było zapłacić 6999 zł. Od tej pory zaczęły się spekulacje cenowe odnośnie nowych iPhone.
Doczekaliśmy września, a wraz z nim najważniejszej premiery Apple w roku. Oglądając konferencję mogliśmy odnieść wrażenie, że cena pozostała bez zmian. Tak – w USA. W Polsce i wielu krajach świata poszybowała ona o kilkadziesiąt procent w górę. Tak więc, podstawowa wersja iPhone 14, która w USA kosztowała 799$, w Polsce została wyceniona na 5199 zł. Przelicznik? Proszę Państwa - 6.50. Dodajmy, iż w czasie premiery nowych telefonów Apple kurs dolara wynosił około 5 zł. Niektórzy powiedzą, że w USA doliczane są do ceny podatki stanowe. Uwzględnijmy 23% VAT do ceny urządzenia. Wychodzi nam 982,77 $. Przelicznik zamienia nam się na 5,29. W dalszym ciągu jest to więcej niż kurs dolara. Dorzućmy do tego fakt, że starsze urządzenia również podrożały. Zatem, iPhone 13 128 GB poszybował z 4199 do 4499 zł. Mamy tutaj wzrost ceny o 300 zł. W momencie, gdy wolicie wariant 512 GB to przyjdzie wam zapłacić zamiast 5699 - 6499 zł. Podwyżka już o 800 zł. Jak zmieniła się cena innych smartfonów Apple? iPhone 12 podrożał od 300 do 600 zł. iPhone SE 2022 między 450 a 700 zł. W przypadku ostatniego modelu całkowicie nie rozumiem myślenia Apple. Telefon wyglądający jak model iPhone 6 z 2014 roku kosztujący 2749 zł? Ktoś, kto wystawiał nowe ceny musiał przyjść do pracy na kacu.
Nastał październik i doczekaliśmy się premiery iPada 10. generacji oraz odświeżenia iPada Pro. Jak już się domyślacie też i tutaj ceny odleciały w kosmos. Tak więc, „nowego” iPada wyceniono na 2899 zł. Tak, najtańszy iPad, następca modelu kosztującego 1699 zł podrożał 1200 zł. Brawo Apple, już ustawiamy się w kolejce po wasz nowy tablet. Pewnie pomyśleliście w tym momencie, skoro nowy model jest tak drogi to kupię starszy? Bądźcie spokojni, Apple zrobił to przed wami i podniósł cenę z 1699 na 2149 zł. Klienci „biznesowi” mają jeszcze gorzej. W zeszłym roku model iPada Pro 11 cali kosztował 3899, a 12.9 - 5499 zł. Nowa wersja dostała „amazing” innowacje, mianowicie szybszy procesor, więcej Ramu, opcję ProRees i Cinematic mode oraz Wifi 6e i Bluetooth 5.3. Za te „nowości” trzeba było podnieść ceny na 5199 zł za model 11 cali oraz 7100 - wersja 12.9.
Korzysta ktoś z usług Apple? Nie lękajcie się, o was firma również pamięta. Apple TV+ poszybowało w górę z 24.99 na 34.99 zł. Wzrost o 10 złotych. Apple Music natomiast podrożało z 19.99 na 21.99 zł. Wersji rodzinnej podniesiono cenę z 29.99 na 34.99 zł. Jedynie nad nami – studentami Apple się zlitował i pozostawił cenę bez zmian, czyli 11.99 zł. Apple One podrożało odpowiednio: dla indywidualnego pakietu z 24.99 na 34.99 zł, a rodzinna opcja z 39.99 na 44.99 zł.
Jak widzimy Apple pomyślał o każdej osobie. W teorii powinniśmy się cieszyć, że o nas się dba. Jak tu jednak czerpać radość, gdy w około wszystko drożeje? Przy każdych naszych zakupach w sklepie płacimy więcej, węgiel kosztuje kilka razy tyle co przed rokiem, jeśli w ogóle uda nam się go dostać. Do tego wszystkiego Apple dorzuca swoją cegiełkę, byśmy przypadkiem nie pomyśleli, że ich produkty są dla biedaków.
Autor: Adrian
Aktualizacja: 03.11.2022
A wy co sądzicie o podwyżkach cen na produkty Apple?
Zachęcam do dyskusji w komentarzach.
Zachęcam do dyskusji w komentarzach.